Magdalena Białek
Nazywam się Magdalena Białek i zajmuję się wszystkim, co związane ze słowami. Jestem korektorką, redaktorką, copywriterką i transkrybentką.
Odkąd pamiętam, moje życie toczy się wokół książek, słów, tekstów. Kocham czytać i przyznam Wam się do czegoś – gdy jestem zła lub smutna, wchodzę do księgarni, bo… zapach książek mnie uspokaja. Gdy akurat nie zajmuję się redagowaniem, najbardziej lubię usiąść w moim wysłużonym fotelu i… czytać!
Wiele osób jest przekonanych, że praca korektora polega na siedzeniu w fotelu pod mięciutkim kocykiem, czytaniu książek z kubkiem gorącej herbaty w dłoni oraz relaksacyjną muzyką przygrywającą w tle i wstawianiu od czasu do czasu brakujących przecinków (w moich wyobrażeniach służył do tego ołówek z puszystym pomponem na końcu, oczywiście różowym). Prawda jest jednak inna. Moje miejsce pracy nie jest ani romantyczne, ani spokojne, ani nawet uporządkowane. Ale ołówek Wam kiedyś pokażę 🙂
W życiu najważniejsi są dla mnie ludzie. Każdy kontakt z drugą osobą, niezależnie od tego, czy ma on charakter biznesowy lub prywatny, postrzegam jako relację. Dlatego w pracy zawsze podchodzę indywidualnie do każdego „mojego” autora – staram się zobaczyć tekst oczami osoby piszącej, dostrzec, kim według autora ma być odbiorca, co chce mu przekazać, jak za pomocą słów planuje zaprezentować siebie lub swój pomysł.
Uważam, że relacja między redaktorem i autorem to relacja wręcz intymna i absolutnie nie chodzi w niej o wytykanie komuś błędów. Jestem zwolenniczką dialogu, zrozumienia punktu widzenia drugiej osoby (raz nawet dałam się przekonać do zapisu „rzaba” – bo… miało to sens!).
Mamy wspólny cel – jest nim dobry tekst.
Nasz język świadczy o nas i jest formą wyrażenia szacunku dla naszych czytelników. I nikt nigdy nie przekona mnie do tego, że tak nie jest, że liczy się tylko treść (magiczny content). Jeżeli dla Ciebie jest to równie ważne, dobrze trafiłeś!
Piszesz książki, prowadzisz blog, tworzysz treści do Internetu lub w jakikolwiek sposób wyrażasz siebie słowem pisanym, zadbaj o to, by robić to poprawnie. Wiadomo, że nie każdy zna się na wszystkim. Dlatego korzystamy z usług różnych specjalistów. Ja nie mam pojęcia o naprawianiu samochodów, ale to nie znaczy, że mam jeździć popsutym autem.
Często współpracuję z autorami prac naukowych, fachowcami, których wiedza aż onieśmiela. I chociaż są oni absolutnymi ekspertami w swoich dziedzinach, niekoniecznie muszą być specjalistami z zakresu wiedzy o języku czy edytorstwa. Dzięki współpracy ze mną mogą spokojnie dzielić się z innymi swoją wiedzą i pasją, bo mają świadomość, że ja dbam o stronę językową ich tekstów.
Jak cię widzą, tak cię piszą – prawda jest taka, że tak samo jak po ubiorze, tak też bardzo często sądzimy innych po sposobie, w jaki się z nami komunikują. Dlatego zadbaj o to, by Twoje teksty robiły dobre pierwsze wrażenie.
Pamiętaj, że jak się piszesz, tak Cię widzą!
Znam fantastycznych copywriterów z ogromną wiedzą, lekkim piórem, pomysłami, ale często nie po drodze im z interpunkcją. Opieka korektora pozwala im w nieskrępowany sposób pisać, tworzyć, zaskakiwać – bezbłędnie trafiać do klientów.
Jak często zdarza Ci się widzieć mnóstwo komentarzy pod naprawdę dobrym tekstem znanego blogera, które nie odnoszą się do treści, ale skupiają jedynie na błędach językowych, które popełnił? A przecież nie o takie interakcje z czytelnikami blogerom chodzi.
Studenci i doktoranci, którym redagowałam prace, często mówią, że świadomość, że ich praca jest poprawna, dawała im na egzaminie większą pewność siebie. Autorzy, którzy zdecydowali się na redakcję przedwydawniczą lub twórcy coraz bardziej popularnych e-booków, dzięki współpracy z korektorem są bardziej przekonujący dla wydawców i klientów – ponieważ są pewni, że ich tekst jest nie tylko dobry, ale i poprawny, stają się bardziej autentyczni, wiarygodni w oczach odbiorców, a ich książki wyglądają profesjonalnie.
Zapraszam do współpracy!
Zdradzę Wam sekret (a nawet dwa). Nie wiem wszystkiego o języku, ale cała tajemnica tkwi w tym, że wiem, gdzie szybko znajdować potrzebne informacje, i wiem, gdzie może czaić się błąd! A sekret numer dwa?
Ale to tylko między nami – ja też popełniam błędy, a najtrudniej sprawdza się własne teksty.